Angielska frazeologia lotnicza
Sky Is The Limit

Najpopularniejsze wpisy

img img
img img

Postanowienie noworoczne – zaczynam

O miłości do samolotów i wszystkiego, co wiąże się z lataniem mógłbym naprawdę dużo mówić. U mnie zaczęło się to w niewyjaśnionych okolicznościach wiele lat temu, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej. Nie…

czytaj więcej

Szkolenie z angielskiej frazeologii lotniczej nie jest wymagane przez prawo, wystarczy zdać egzamin, a uczyć można się we własnym zakresie. Nauka komunikacji powinna polegać jednak głównie na rozmowie, a do niej potrzebny jest interlocutor. To właśnie było głównym powodem dla którego zdecydowałem się na udział w szkoleniu.

W zasadzie to było trochę przypadkiem, wracając po jednym z ostatnich lotów zauważyłem, że instruktor, który prowadził dla mnie kurs teoretyczny do PPL szkoli w tej materii dwie osoby i pomyślałem, że też musiałbym trochę poćwiczyć. Jak pomyślałem tak też zrobiłem, dostałem ofertę dołączenia do grupy lub za niewielką dopłatą organizacji zajęć indywidualnych. Oczywiście wybrałem ten drugi sposób uznając go za bardziej efektywny. Dzięki temu umawiam się na spotkanie kiedy mam czas, a zatem nie tracę zajęć, istnieje także możliwość lepszego dopasowania poziomu lekcji, skoncentrowania się na tym co mi rzeczywiście nie wychodzi oraz nie tracę czasu na słuchanie, kiedy instruktor ćwiczy z inną osobą.

Do tej pory mam już za sobą trzy spotkania (zacząłem 9-ego lipca, nie miałem kiedy napisać), koncentrują się one głównie na wymowie, co zawsze było moim problemem – mówię dość szybko i nie mam odpowiedniego akcentu, co swoją drogą dotyczy również języka polskiego. Pozostałe elementy nie powinieny sprawiać mi trudności, udało mi się niegdyś zdać certyfikat na poziomie C1 (moim zdaniem trochę naciągany w moim przypadku), a na codzień pracuję w firmie, gdzie angielski jest w powszechnym użyciu, cały zarząd jest English native.

Mamy też w planie poruszyć zagadnienia związane bezpośrednio z opisaną w prawie lotniczym standardową frazeologią, a także przećwiczyć potencjalne scenariusze egzaminu. Dostałem również zalecenie słuchania nagrań z ATC, w krajach, gdzie wielu pilotów i kontrolerów jest rodzimymi użytkownikami języka angielskiego, a wraz z nim kilka godzin plików MP3.

W miarę postępu coś jeszcze na ten temat napiszę, oczywiście chętnie odpowiem na pytania. Aby rozwiać wątpliwości. Nie zamierzam kombinować, zdawać egzaminu w Czechach, czy na Słowacji, a później prosić ULC o jego uznanie. Będę zdawał w Polsce, egzamin RELTA pilots.

P.s. Jest to kolejny post bez fotek i takich jeszcze trochę będzie. Od rozpoczęcia szkolenia do chwili gdy zacznie się fotografować widoki za oknem mija trochę czasu. 😉

Komentuj: