Witam na blogu poświęconym pasji do lotnictwa i wszystkiego, co z nim związane - skyisthelimit.aero. Bloga nie porzuciłem (uprzedzając pytania), nowe wpisy powoli ale produkują się. Niecierpliwie oczekuję dnia, w którym…
czytaj więcejZnów robię PPL tylko tym razem z prawego fotela. Tak mogę w wielkim skrócie opisać skolenie do uprawnienia FI(A) czyli instruktora szkolenia samolotowego.

Jedno z dwóch, obok FI, szkoleń, gdzie powiedziałem A (odbyłem szkolenie teoretycznie), a nie powiedziałem B. Czas to nadrobić. Po co mi to? w tej chwili już tylko dla sportu gdyż pracy w liniach lotniczych w najbliższym czasie nie planuję, ale odświeżenie nawyków pracy na symulatorze przyda się.

Nadal nie rozpocząłem normalnej pracy. Obawiam się, że niebawem będę miał problem gdy stwierdzą, że jednak nie jestem w tej firmie potrzebny. Narazie cieszę się luzem i odstresowuję wydając wypłatę. Tym razem na MCC – część „symulatorowa” tj. w kabinie treningowej FNPT II.

Dawno nie było tak aby nie pracował cztery miesiące. Formalnie pracuje tylko nie mam zadań w takiej ilości aby zajęły mi one cały dzień. Ba! Są dni gdy nie mam jakichkolwiek zadań, ale formalnie muszę coś robić. Jest to bardzo stresujące, wolę normalnie iść do pracy. Zamiast tego się… odstresowuję na szkoleniu MCC.

Okazało się, że wolnego czasu i wolnych środków finansowych jest więcej niż planowałem jeszcze kilka miesięcy temu. Do tego plany życiowe również uległy dość radykalnej zmianie. Wobec tego nie pozostało nic innego jak postawić kropkę nad „i” czyli ukończyć szkolenie do licencji zawodowej. To w zasadzie tylko 15 godzin lotu i egzamin.

Z pogodą jest tak, że gdy zaplanujemy długą, piękną trasę na lot VFR to zazwyczaj nie polecimy tak jak chcemy. Gdy znów zaplanujemy szkolenie IR to podstawy chmur nie schodzą poniżej 3000 ft. Ot, ironia losu. Kilka dni temu do mojej licencji wpisane zostały dwa nowe uprawnienia – IR(A) oraz MEP(L), a dziś rano pojawiła się możliwość ich wykorzystania.

Czwartkowy wieczór, telefon od kolegi: Przelecisz się jutro do Niemiec? Odstawiam samolot na przegląd, a przy okazji pokażesz mi kilka rzeczy. Na nadmiar obowiązków ostatnio nie narzekam, a siedzenie samemu w domu mi nie służy. Wobec powyższego nie pozostało mi nic innego jak polecieć.

Skłamałbym gdybym powiedział, że nigdy wcześniej nie leciałem w chmurach ale prawdą jest, że nigdy wcześniej nie leciałem legalnie w chmurach. IR(A) to z jednej strony najciekawsza część szkolenia, a pomimo to nie mam ani jednego zdjęcia. Dlaczego? Zwyczajnie nie było na to czasu.

Niezwłocznie po zakończeniu szkolenia na klasę samolotów wielosilnikowych, tłokowych, lądowych udałem się w kilkugodzinną podróż do Watorowa, gdzie przez dziewięć dni nie robiłem nic poza szkoleniem i pracą. Swoją drogą tam człowiek nie ma innych zajęć jeśli nie jest pasjonatem medytacji.

Następuje taki moment gdy wsiadamy do samolotu, w którym nie ma śmigła przed nami, są za to dwa po bokach. Samego silnika nie odpala się przekręceniem kluczyka w stacyjce tylko używając kilku przełączników. Do tego masa wskaźników i kilka kolorowych ekranów. Po przesiadce z Cessny 152 to może być naprawdę kosmos, a w przypadku mniejszych samolotów z glass kockpitem też różnica jest zauważalna.
