Blog Lotniczy 2013r.
Sky Is The Limit

Najpopularniejsze wpisy

img img
img img

Postanowienie noworoczne – zaczynam

O miłości do samolotów i wszystkiego, co wiąże się z lataniem mógłbym naprawdę dużo mówić. U mnie zaczęło się to w niewyjaśnionych okolicznościach wiele lat temu, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej. Nie…

czytaj więcej

Pogoda jest cały czas kapryśna, w centralnej Polsce CAVOK, a nad zachodnią burze. Na SMS od Michała "Gdzie jesteś?" odpowiadam, że już lecę choć tak naprawdę w palącym słońcu jadę samochodem po płycie lotniska. Nim rozgrzałem silnik po słońcu zostało tylko wspomnienie, a po zajęciu drogi startowej przywitał mnie deszcz, który towarzyszył mi przez połowię drogi do Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie na lotnisku w Michałkowie odebrałem pasażera.

ATC jak zwykle pomocne pozwala zaoszczędzić kilka minut dzięki DCT do UNRIL zaraz po odlocie. Lądowanie na lotnisku Ostrów Wielkopolski-Michałków to był mój debiut w operacjach na trawie w charakterze dowódcy, podczas dobiegu odbiłem się na nierówności, ale w miarę szybko i poprawnie zareagowałem, więc nie wyglądało to tragicznie. Zupełnie inaczej przebiegał start, gdzie moja reakcja była zdecydowania za słaba i spóźniona, w efekcie czego utraciłem kierunek podczas rozbiegu o prawie 30°, wraz z pasażerem najedliśmy się trochę strachu, a z wiadra oznaczonego szczęście wylały się kolejne krople.

Pozostała część lotu do Łodzi przebiegła spokojnie, kołowanie i oczekiwanie w kolejce do lądowania zajęło połowę całkowitego czasu lotu. Na lotnisku Łódź-Lublinek kontroler ma co robić, poza okazjonalnymi operacjami dużych samolotów transportowych w okolicy kręci się niezliczona liczba samolotów prowadzących loty szkolne, zarówno VFR jak i IFR, a nawet szybowców Aeroklubu Łódzkiego.

Jak mawiają last but not least. Czas który upłynął od zakończenia szkolenia pozwolił nam solidnie przygotować się do egzaminów końcowych, które zdaliśmy w zadziwiająco krótkim czasie. Ku zdziwieniu instruktora prowadzącego po kilkudziesięciu minutach pisania zamawialiśmy już obiad. Po konsumpcji mojego ulubionego zestawu (polędwica w sosie z zielonego pieprzu) pozostało tylko złożyć plany lotu na dwa odcinki (EPLL-EPOM i EPOM-EPPO) oraz przygotować się do odlotu. Do ukończenia szkolenia teoretycznego do licencji liniowej pilota samolotowego ATPL(A) zostało mi rozwiązanie dwóch testów na platformie e-learningowej, po których ośrodek wyśle mi pocztą zaświadczenie o ukończeniu szkolenia.

Odcinek z Łodzi do Ostrowa Wielkopolskiego przebiega bez niespodzianek, a nauczony zdobytym kilka godzin wcześniej doświadczeniem wykonałem całkiem przyzwoite lądowanie. Po krótkiej przerwie na lokalnej częstotliwości UNICOM/CTAF zgłaszam zajęcie drogi startowej i tym razem zgrabnie odrywam lekki samolot od ziemi, po czym zgłaszam się do Poznań Informacja, który wektoruje mnie (dla ścisłości wydaje advisory information pozwalające mi uniknąć strefę burzy) celem ominięcia burzy z silnym opadem. Po chwili na tle pomarańczowego nieba, podświetlonego zachodzącym słońcem widzę czarną chmurę, która co kilka chwil rozświetla się od środka. Zdecydowanie nie chciałbym znaleźć się w centrum tego zjawiska. Kilka minut lotu i dostaję wektor do Poznania, chwilowo odmawiam, bezpieczniej jest oddalić się jeszcze kilka mil.

Dalszy lot po prostej do Poznania zakończony podejściem z widocznością na kierunku 10. Ten odcinek był w pewnym sensie szczególny, w jego trakcie przekroczyłem pierwsze 100 godzin nalotu. Prawdziwa nauka dopiero przede mną – 14 egzaminów w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, gdzie atmosfera, na szczęście, nie przypomina spotkania towarzyskiego.

Komentuj: