Wesołych Świąt
Kolejny rok za nami. Myślę, że w tym roku nikt, kto lata nie narzekał. Pracy było dużo. ... i wszystkim życzę, aby kolejny rok nie był gorszy od tego. Poza…
czytaj więcejKolejny rok za nami. Myślę, że w tym roku nikt, kto lata nie narzekał. Pracy było dużo. … i wszystkim życzę, aby kolejny rok nie był gorszy od tego.
Poza tym tradycyjnie życzę wesołych świąt spędzonych we własnym domu (…, a jeśli ktoś lubi to i na pobycie).
Jordan Jasiński,
autor bloga skyisthelimit.aero.
Witam na blogu poświęconym pasji do lotnictwa i wszystkiego, co z nim związane – skyisthelimit.aero. Żyję, nawet czasami na maila odpowiadam. Plandemiczne plany nadrobienia zaległości nie zmaterializowały się w 100%, a latania jest znów dużo.
W zasadzie to ta notka nie powinna była powstać, ale piszę ją dla porządku, gdy po latach będę się zastanawiał, co ja w 2017 roku zrobiłem z lataniem. Nie zrobiłem dużo, w zasadzie tyle aby podtrzymać minimum nawyków pilotażowych.
Jak to bywa w Kalifornii, przynajmniej w sierpniu, każdy poranek jest piękny. Znów wstaję wybitnie wcześnie (to oznacza przed 8:00), jadę po Kamila i udajemy się do kolejnego muzeum – Aerospace Museum of California. Obiekt znajduje się niedaleko Sacramento, które również mamy w planie odwiedzić. Muzeum posiada w swojej kolekcji ponad 40 statków powietrznych oraz silniki i trenażery. Ze względu na suchy klimat Kalifornii na elementach ekspozycji zewnętrznej nie widać korozji. […]
Jednak nie wróciłem, co spowodowało konieczność przełożenia pewnych lotniczych planów, które miałem w Polsce. Zwiedzania Kalifornii ciąg dalszy. Tym razem udałem się do Oakland Aviation Museum, a następnie do stolicy stanu Kalifornia – Sacramento, gdzie zwiedziłem muzeum kolejnictwa.
Kolejny, już trzeci, termin powrotu zbliża się wielkimi krokami, a nadal nie udało mi się zwiedzić USP Alcatraz. Chyba najsłynniejszego więzienia w USA, a może i nawet na Świecie. Naiwnie myślałem, że to prosta sprawa. Podchodzę, kupuję bilet, czekam na najbliższy prom i płynę zwiedzać. Nic bardziej mylnego.
Poleciałem do USA, a dokładnie do słonecznej Kalifornii. Niestety ani zwiedzać ani latać ale w natłoku zajęć znalazłem czas na odrobinę przyjemności. Plany walidacji licencji i polatania w amerykańskim GA spełzły na niczym i nie sądzę aby do końca mojego pobytu miało się to zmienić.
Niczym prawdziwy polski bizmesmen (pisownia nieprzypadkowa) interesy załatwiam przemieszczając się wehikułem napędzanym silnikiem Diesla. Jako że nowy samochód ma silnik benzynowy to nadrabiam samolotem, który posiada silnik wysokoprężny.
Rok 2016 niestety nie obfitował w dużo lotniczych wydarzeń. Musiałem skoncentrować się na pracy zawodowej, która wiązała się z bardzo częstymi pobytami w Krakowie – tak naprawdę spędziłem tam więcej czasu niż w domu. Pomimo to ukończyłem szkolenie do uprawnienia FI(A).
Miałem lecieć na południe, a poleciałem na północ czyli kolejny weekendowy wypad, który samodzielnie organizuję samolotem. Miałem zrealizować jedo z małych lotniczych marzeń – odwiedzić Innsbruck, ale pogoda pokrzyżowała plany i wybrałem się nad, o tej porze roku, zimnie Morze Bałtyckie. Po kolei.