Badania lotniczo-lekarskie
Sky Is The Limit

Najpopularniejsze wpisy

img img
img img

Postanowienie noworoczne – zaczynam

O miłości do samolotów i wszystkiego, co wiąże się z lataniem mógłbym naprawdę dużo mówić. U mnie zaczęło się to w niewyjaśnionych okolicznościach wiele lat temu, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej. Nie…

czytaj więcej

Do tej pory moje orzeczenie lotniczo-lekarskie zawierało cztery ograniczenia (OSL, OML, TML6 i SIC), które uniemożliwiały normalny przebieg szkolenia lotniczego – jeszcze nigdy nie leciałem sam w kabinie, a niebawem odbiorę licencję. Uzbrojony w opinię instruktora udałem się poraz kolejny do Głównego Ośrodka Badań Lotniczo-Lekarskich we Wrocławiu.

Sama opinia nie zawiera nic konkretnego, instruktor będący również urzędnikiem ULC nie chce przekroczyć swoich kompetencji, a zatem nie pisze nic o moim stanie zdrowia, a nawet o tym, że nie utraciłem świadomości, gdyż jako osoba niebędąca lekarzem nie ma jak tego stwierdzić. Jest to kilka zdań podsumowujących liczbowo przeprowadzone szkolenie (liczba startów i lądowań oraz godzin w samolocie) wraz z adnotacją, że szkolenie praktyczne nie odbiegało od takiego przeprowadzanego ze "zdrowym" uczniem.

W GOBL-L wstawiam się rano, standardowo, rejestracja, pobranie krwi i moczu do badań, laryngolog, okulista. Tu się na chwilę zatrzymam, gdyż okulistka usiłowała zwalić mnie z nóg, ale ze mną nie jest łatwo i nawet takie złośliwości nie robią na mnie wrażenia.

– Pan jest jedynakiem?
– Nie.
– Bo wygląda Pan jak jedynak. Pewnie mama Pana dużo przytulała.
[…]

– Czy Pan wie jak się kotwiczy samolot?
– Wiem, ale nigdy tego nie robiłem, zawsze hangaruję.
– Wie Pan jakie to trzeba śruby wkręcić, linki mocno zawiązać. Ile to siły potrzeba? …, a Pan. Jak Pan wygląda. Niech Pan lepiej zostawi to latanie i zajmie się czymś innym, bo tu jest kawał chłopa potrzeba.
[…]
– Mama to pewnie Panu mówi aby Pan latał nisko i powoli. … i zwalniał na zakrętach.

Po tej rozmowie jeszcze tylko psycholog i pogawędka z lekarzem orzecznikiem. Badanie psychologiczne niemiłosiernie się przeciągało, rozwiązywałem między innymi test Ravena. Polega on na znajdowaniu zależności i podobieństw pomiędzy ciągami logicznie powiązanych figur geometrycznych. Łącznie całe badanie wraz z rozmową trwało ponad dwie godziny.

Na koniec spotkanie z Panią lekarz-orzecznik Bogusławą Ignatowicz, rozmowa jak zwykle przyjemna, ciśnienie w normie. Po obdarowaniu opinią instruktora zaproponowała, że wystąpi do Naczelnego Lekarza Lotnictwa Cywilnego o wykreślenie z orzeczenia ograniczeń OSL, OML i SIC. Oznacza to, że będę mógł latać sam, a jedynym ograniczeniem jakie zostanie będzie TML6 – wizyta we Wrocławiu co sześć miesięcy nie jest problemem, ze względów zawodowych i tak tam bywam.

Dziś NLLC zaakceptował moje orzeczenie lotniczo-lekarskie, wkrótce dostanę je pocztą. Pozostało mi tylko odebrać licencję i zacznę latanie.

Komentarzy: 2

Masz coś do powiedzenia? Nie krępuj się zostaw komentarz

  1. Tomek


    Ta okulistka trąci PRLem na kilometr. To jednak jest stan umysłu. Kiedy to u nas, w PL, się skończy i czy w ogóle kiedyś znormalnieją nam osobowości ? Nic dziwnego, że kto ma siły, podnosi kwalifikacje wszędzie, tylko nie u siebie, gdzie jest zawsze trudniej…



    • To specyficzny klimat badania, ale same kryteria odpowiadają PART-MEDowi, a nie “widzimisię” lekarza. Tak w ogóle to ta Pani jest bardzo sympatyczna i nie chciałbym aby ten opis miał negatywny wydźwięk.

Komentuj: