Blog Lotniczy 2011r.
Sky Is The Limit

Najpopularniejsze wpisy

img img
img img

Postanowienie noworoczne – zaczynam

O miłości do samolotów i wszystkiego, co wiąże się z lataniem mógłbym naprawdę dużo mówić. U mnie zaczęło się to w niewyjaśnionych okolicznościach wiele lat temu, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej. Nie…

czytaj więcej

O miłości do samolotów i wszystkiego, co wiąże się z lataniem mógłbym naprawdę dużo mówić. U mnie zaczęło się to w niewyjaśnionych okolicznościach wiele lat temu, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej. Nie wiem jak, nie miałem wówczas okazji nawet polecieć samolotem, ale jakoś tak wewnętrznie czułem, że musi to być wspaniałe. Nie myślałem nawet o widokach za oknem, w zasadzie to nie pamiętam o czym myślałem. Dawało mi to motywację do nauki, choć z nią nawet bez tego zazwyczaj nie miałem większych problemów.

Pierwszym pomysłem było liceum ogólnokształcące przy Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Niestety dla mojego rocznika nie było naboru, więc kontynuowałem naukę w VIII Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tam poznałem kilka osób, z którymi mogłem dzielić swoją pasję – lotnictwo. Jeden z tych kolegów jest już pilotem śmigłowca w siłach zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej, inny absolwentem Politechniki Rzeszowskiej im. Ignacego Łukasiewicza. Liceum zmieniło jednak mój pogląd na życie, stałem się zdecydowanie bardziej pragmatyczny (nie oznacza to, że wcześniej nie byłem, w LO poprostu osiągnąłem wersję ekstremalną) i musiałem trochę zmodyfikować plany życiowe. Przede wszystkim postanowiłem, że udam się co najwyżej na studia zaoczne, a szkolenie lotnicze będę musiał odłożyć w czasie. Sytuacja w domu rodzinnym, z którego wyniosłem się krótko po maturze i związana z tym konieczność samodzielnego utrzymania były najbardziej istotnym czynnikiem.

Czas płynął, a ja stałem w miejscu (w kontekście spełnienia marzeń o lataniu, zawodowo się rozwijałem), przez kilka lat wynajmowałem mieszkanie niedaleko jeziora maltańskiego, gdzie niemal każdego wieczora spacerowałem obserwując samoloty podchodzące do lądowania na drodze startowej 28 poznańskiego lotniska Ławica, za każdym razem myśląc jak bardzo chciałbym być w kokpicie, 450 metrów wyżej i prowadzić ten manewr. Nawet po zmianie miejsca zamieszkania jeżdżę na spacer w to miejsce popatrzeć na samoloty.

W końcu pod koniec 2011 roku zdecydowałem porzucić inne przedsięwzięcia i nawet kosztem wynagrodzenia zacząć realizować projekty, które przybliżą mnie do spełnienia marzeń tj. uzyskania zawodowej licencji pilota samolotowego. Czy kiedykolwiek wykorzystam ją w pracy jako pilot. Teraz jeszcze nie wiem, przez ostatnie pięć lat (od 2006 roku) rynek lotniczy bardzo się zmienił, wiele osób, które ukończyło szkolenie nadal jest bezrobotnych, zarobki nie tylko spadły, ale są wręcz piloci, którzy płacą za latanie. Słyszałem, że pilotem się nie jest, tylko się bywa. Dlatego też nie porzucam, a wręcz nadal zamierzam rozwijać się w dotychczasowej dziedzinie tj. programowaniu.

31 grudnia 2011 roku podjąłem postanowienie noworoczne, o którym nikomu nie powiedziałem: do końca 2012 roku uzyskam licencję turystyczną, uprawnienie do wykonywania lotów VFR w nocy, uprawnienie do prowadzenia korespondencji radiowej w języku angielskim w międzynarodowej przestrzenii powietrznej oraz rozpocznę szkolenie do licencji liniowej pilota samolotowego ATPL(A), a w książce będzie zarejestrowane równe 100 godzin w powietrzu.

Komentuj: