Las Vegas i Grand Canyon
Kolejny dzień mojej podróży po USA przypadł na piątek następujący po Święcie Dziękczynienia lub handlowo Black Friday – 23 listopada. Plan był ambitny, ale nie doszacowałem wczesnego zachodu słońca o tej porze roku oraz opóźnienia we wstaniu z łóżka – nigdy nie byłem typem skowronka.
Pojechałem zatem zobaczyć Wielki Kanion w punkcie widokowym, który na mapach i w Google wyszukać można jako North Rim czyli zwyczajnie północna krawędź. Dla turystów przemierzających USA w szerz od wschodu do zachodu najbardziej atrakcyjny jest South Rim, sam miałem w planie objechać oba, ale czasami lepiej mniej, a wolniej, spokojniej, przyjemniej i również bezpieczniej bo każda taka wycieczka to setki kilometrów. Z Las Vegas do North Rim jest ponad 260 mil, ok. 420 km, w dwie strony to daje ok. 860 km i to niestety nie jest 9 godzin jazdy, a realnie 12. Trzeba się zatrzymać od czasu do czasu, zatankować, rozprostować kości, skorzystać z WC no i przede wszystkim coś zobaczyć.
Dojechałem krótko przed zachodem słońca, a wracałem już nocą. Taka wycieczka to również duża zmiana strefy klimatycznej. Po Las Vegas nawet późnym wieczorem chodzi się w samej koszuli, temperatura sięga 20 st. C, generalnie rzecz biorąc jest przyjemnie, a w Parku Narodowym Wielki Kanion zalega śnieg. Warto mieć na uwadze, że w sezonie zimowym część dróg jest zamykana. Z pozytywnych informacji – zamknięte są również punkty poboru opłat za wjazd. O tej porze zdecydowanie nie ma tam tłumów.
Do hotelu dojechałem dość późnym wieczorem i zwiedzanie Las Vegas odłożyłem na kolejny dzień.