Wesołych Świąt
W tym szczególnym dla wszystkich, również dla lotnictwa roku, poza tradycyjnymi życzeniami tj. Wesołych Świąt, wszelkiej pomyślności i spełnienia marzeń itd. itp. ;-) życzę przede wszystkim nalotu i pracy w…
czytaj więcejWitam na blogu poświęconym pasji do lotnictwa i wszystkiego, co z nim związane – skyisthelimit.aero. Bloga nie porzuciłem, tylko czasu jest mało, ale niestety ostatnia “pandemia” SARS-CoV-2 spowodowała, że jest go znacznie więcej, więc postaram się nadrobić przynajmniej część zaległości.
Nie doczekałem się jeszcze line checka, a przyszedł czas na OPC, co oznacza kolejną wycieczkę do Szwecji. Tym razem tylko jedna nocka, 6 godzin rzeźbienia na symulatorze. Tak właśnie rozpoczął się wrzesień.
Dostałem grafik na sierpień – 3 rotacje (pn., śr., pt.), 10 godzin nalotu. Wszystko ze split duty, czyli dające się pogodzić z innymi zleceniami. Po prostu pięknie! …, ale zaraz. Przecież nie mam linechecka!
W grafiku na lipiec było całkiem pełno jak na tę firmę. Całe 5 rotacji czyli 10 odcinków, wszystkie z Warszawy. Mam szansę na skończenie praktyki liniowej, a nawet na line checka. Nie rozpędzajmy się jednak, za dobrze być nie może.
Ukończenie szkolenia to jedno, a uzyskanie wpisu do licencji to drugie. Od zakończenia szkolenia na pierwszy lot czekałem półtora miesiąca. Skompletowanie dokumentów, wydanie decyzji administracyjnej w przedmiocie wpisania nowego uprawnienia, a także wysłanie druku licencji do delegatury Zachodniej zajęło prawie miesiąc.
Szkolenie do uzyskania uprawnienia na typ samolotu w załodze wieloosobowej to nie tylko symulator. Przed pierwszym lotem handlowym wypadałoby choć na chwilę poczuć jak lata prawdziwy samolot. Tak przy okazji: czy będąc pasażerem chciałbyś lecieć samolotem ze świadomością, że pilot wykonuje nim swój pierwszy start i lądowanie w życiu?
Osiem sesji symulatorowych za mną, a w zasadzie za nami bo przecież nie szkoliłem się sam – mam swojego SIM partnera, a w zasadzie to mamy siebie na wzajem, gdyż każdy szkoli się tak samo. Pozwólcie, że będę pisał tylko o sobie. 😉
Nie tylko szkoleniem człowiek żyje. Latanie to najfajniejsza robota na świecie, ale od samej jej fajności rachunki się nie zapłacą, a za czas szkolenia obecnie nikt (przynajmniej w Polsce) nie płaci, więc trzeba dobrze kombinować, albo zwyczajnie ciężko pracować.
Od zakończenia szkolenia teoretycznego do wyjazdu na symulator minęło półtora miesiąca. Warto zaznaczyć, że minęło szybko. Praca, a ponadto warto być jakkolwiek do tego szkolenia przygotowanym.