Miesiąc w ławce
Nastał w końcu dzień, w którym rozpocząłem szkolenie na pierwszy typ samolotu w załodze wieloosobowej z zamiarem wykonywania na nim lotów dla przewoźnika lotniczego. Są to tak naprawdę dwa szkolenia – Type Rating i Conversion Cource – First Operator.
Type Rating to szkolenie specjalistyczne na konkretny typ statku powietrznego. W przypadku samolotów jest ono wymagane na każdy typ skomplikowanego statku powietrznego, a zatem samolotu napędzanego silnikiem odrzutowym lub więcej niż jednym silnikiem turbośmigłowym lub wymagającego załogi składającej się z minimum dwóch pilotów lub o maksymalnej masie startowej przekraczającej 5700 kg lub certyfikowanym do przewozu więcej niż 19 pasażerów. To też najciekawsza część szkolenia podczas której dowiaduję się jak jest zbudowany samolot i jak on działa w sposób inny niż książki do ATPL. Firma ma hangar zlokalizowany kilkaset metrów od biura i prowadzący zajęcia kilkukrotnie nas tam zabrali.
O firmie, z którą przyszło mi się związać słyszałem wiele różnych opinii i przynajmniej wizyta w hangarze ich nie potwierdza. To jest miejsce, które wygląda jak w podręczniku. Nowoczesne, czyste, gdzie wszystko ma swoje miejsce.
Conversion Course to z kolei szkolenie podczas, którego poznaje się procedury obowiązujące u danego operatora. Zawiera ono wiele praktycznych zajęć jak np. gaszenie pożarów, udzielanie pierwszej pomocy, czy też związane z typem samolotu np. ewakuacja, współpraca z załogą pokładową jeśli jest na danym locie oraz dokumentacja przewoźnika. Oczywiście nie może zabraknąć takich elementów jak wizyta na basenie (poruszanie się w kamizelce i podobne). W przypadku pierwszego przewoźnika szkolenie to zajmuje łącznie ok. 10 dni (w tym przypadku było przeplatane z zajęciami z TR), a u każdego kolejnego może zostać skrócone. Pomimo że kilka osób z naszej grupy wykonywało już wcześniej operacje w zarobkowym transporcie lotniczym wszyscy jesteśmy zobowiązani do uczestniczenia we wszystkich zajęciach.
Postanowiłem poczynić pewne oszczędności na czas szkolenia i w związku z tym zamiast hotelu postanowiłem skorzystać z usług Apartamenty Magnolia w Warszawie. Miejscówkę znalazł kolega z grupy, który również wynajął tam mieszkanie. Była to jedna z gorszych decyzji. Pokoje/mieszkania nie są podzielone dla palących i niepalących, w moim był wyczuwalny zapach palenia, nie takiego z wczoraj, ale kilka tygodni lub nawet miesięcy wcześniej ktoś musiał intensywnie w nim palić, a fotele czy pościel choć czyste miały wypalone papierosami dziury. Okna, choć to tzw. nowe budownictwo, miały takie szpary, że zimne powietrze i hałas dostawały się do wnętrza jak gdyby były uchylone. Niedużo pomagały grube, ciężkie i śmierdzące papierosami zasłony. Do tego koszt tego przybytku składa się z opłaty za lokal wzniośle nazwany apartamentem i opłaty za prąd używany głównie do jego ogrzewania. 2200 PLN za miesiąc to koszt lokalu i 397,06 PLN opłaty za energię elektryczną. 2600 jak na ten standard to jednak nie było oszczędnie i więcej moja noga w tym miejscu nie stanęła.
Za miesiąc, dokładnie 14.03, rozpoczynam szkolenie symulatorowe. Do tego czasu jeszcze dużo rzeczy muszę przyswoić bo szkolenie w ławce to tylko przekrój informacji, które należy posiąść przed egzaminem i przed wykonaniem pierwszego lotu w zarobkowym transporcie lotniczym.