Sky Is The Limit

Najpopularniejsze wpisy

img img
img img

Postanowienie noworoczne – zaczynam

O miłości do samolotów i wszystkiego, co wiąże się z lataniem mógłbym naprawdę dużo mówić. U mnie zaczęło się to w niewyjaśnionych okolicznościach wiele lat temu, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej. Nie…

czytaj więcej

Dostałem grafik na sierpień – 3 rotacje (pn., śr., pt.), 10 godzin nalotu. Wszystko ze split duty, czyli dające się pogodzić z innymi zleceniami. Po prostu pięknie! …, ale zaraz. Przecież nie mam linechecka!

Dla niezorientowanych. Aby latać w zarobkowym transporcie lotniczym nie wystarczy mieć ważne uprawnienie na typ lub klasę statku powietrznego. Należy również odbyć szkolenie różnicowe z procedur u danego operatora, zdać OPC, odbyć praktykę liniową i zakończyć ją linecheckiem czyli lotem wykonanym pod nadzorem instruktora, który ocenia zgodność wykonywanych procedur z SOP (ang. Standard Operating Procedures) danego operatora.

Do tego czasu mogę latać tylko z instruktorami lub Line Training Captain (LTC) i w realiach firm działających na polskim rynku oznacza to brak wynagrodzenia. Brak wynagrodzenia nie oznacza braku kosztów, przecież trzeba do Warszawy dojechać i gdzieś spędzić 5 nocy, co łącznie oznacza ponad 1000 złociszy w paliwie, opłatach drogowych i hotelach. Jak to mówili mi instruktorzy w czasie szkolenia do PPL – latanie to nie jest tanie hobby. Jak widać latanie z CPL też tanie nie jest (choć z drugiej strony za 1000 złotych kosztów zrobiłem 10 godzin nalotu IFR, więc dobry deal).

Z racji, że te odcinki i tak były zaplanowane z LTC i INS nie było problemu aby zamienić je na dodatkowe loty do szkolenia. Po dopuszczeniu do linechecka już się nawet dziennika nie chce wypełniać instruktorom.

…, a! W ostatnim tygodniu sierpnia zostałem uziemiony. Nic nie zepsułem, nie mam jeszcze PBN, który zaczął być wymagany po 22 sierpnia.

Komentuj: