Blog Lotniczy 2013r.
Sky Is The Limit

Najpopularniejsze wpisy

img img
img img

Postanowienie noworoczne – zaczynam

O miłości do samolotów i wszystkiego, co wiąże się z lataniem mógłbym naprawdę dużo mówić. U mnie zaczęło się to w niewyjaśnionych okolicznościach wiele lat temu, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej. Nie…

czytaj więcej

Co tu dużo pisać. Pół roku szkolenia przemknęło, w ten weekend mieliśmy ostatnie wykłady, zostały tylko testy końcowe i najważniejsze czyli 14 przedmiotów do zdania w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, gdzie atmosfera w sali egzaminacyjnej nie przypomina spotkania towarzyskiego (na szczęście!). Nawigacja i radionawigacja to dwa ostatnie przedmioty.

Nawigację prowadził szef wyszkolenia (HT), okazuje się że z perspektywy osoby, która już lata nawigacja do licencji liniowej jest prostsza niż do licencji turystycznej. Zdecydowanie więcej pytań polega na wyliczeniu wartości, wykreśleniu na mapie niż nauce na pamięć. Wzory są proste, w zasadzie większość z nich się zna nawet nie zdając sobie z tego sprawy, a na pozostałe można wpaść samemu pod warunkiem, że:

  • wiesz, że suma kątów wewnętrznych w trójkącie wynosi zawsze 180st.;
  • wiesz, że ziemia jest okrągła i zdajesz sobie sprawę ze wszystkich tego konsekwencji;
  • wiesz na czym polega rzutowanie na mapę i znasz trzy podstawowe rodzaje odwzorowania naszej planety na płaszczyźnie;
  • wiesz, że bieguny magnetyczne nie pokrywają się z geograficznymi.

Z tą wiedzą, nawet nie zapamiętując kilku czysto teoretycznych informacji można ze spokojem egzamin zdać. Pomimo to zdaniem Pana Sławomira Ilarskiego, przewodniczącego Lotniczej Komisji Egzaminacyjnej, jest to najtrudniejszy przedmiot, co potwierdzają statystyki zdawalności publikowane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego.

Przeciwieństwem jest radionawigacja, trzeba wiedzieć nie tylko do czego służą, ale również jak działają urządzenia radiowe i nawigacyjne. Począwszy od tak prymitywnych urządzeń jak NDB i wyposażenie pokładowe ADF (ono już takie proste nie jest), a skończywszy na różnych typach radarów i nawigacji satelitarnej. Egzamin ponoć jest trudny, można spodziewać się pytania o częstotliwość czegokolwiek co w samolocie czy śmigłowcu drga, ponadto nie ucieknie się od fizyki i teorii rozchodzenia się fali elektromagnetycznej, a nawet kolory i kolejność sekwencji ekranów startowych na wyświetlaczu FMCDU Boeinga 737-400.

Każdy z wykładów rozpoczął się od krótkiego sprawdzenia wiedzy, która została po licencji turystycznej. Szybko okazało się, kto wykuwał pytania na pamięć i nie wie co to jest VDF (baza pytań do PPL nie zawiera tych zagadnień).

Ten wykład prowadzi pilot zawodowy, absolwent Politechniki Rzeszowskiej i instruktor do lotów wg wskazań przyrządów IRI(A).

Kolejne dwa dni minęły, pozostały tylko jeszcze testy końcowe i nieszczęsny e-learning. 🙁 W zakresie informacji praktycznych, znalazłem w Internecie serwis umożliwiający branie pasażerów "na stopa" tylko w bardziej cywilizowanej formie niż stanie w deszczu czy palącym słońcu przed wjazdem na autostradę z karteczką w ręku. W ten sposób nawiązałem nową znajomość. Poza tym kolejny przypadek potwierdzający jak niebezpiecznym miastem jest Łódź – w nocy z piątku na sobotę został napadnięty i zabity młody człowiek w samym centrum miasta, przy ul. Piotrkowskiej.

Komentuj: